środa, 21 grudnia 2011

Wyjawiam sekret pięknego życia

Wyjawiam sekret pięknego życia

Autorem artykułu jest IZYRIO


Zastanawiałeś się dlaczego jedni pławią się w luksusach, czerpią garściami życie, chodzą uśmiechnięci i mają wspaniałych przyjaciół ? Zobacz dzięki czemu racy ludzie to zawdzięczają.

Możesz powiedzieć, że po prostu im się udało, że znajomości doprowadziły do bogactwa, a przyjaciele są, bo się dobrze wiedzie. Powiem szczerze, że istnieją takie przypadki, ale czy to jest prawdziwe szczęście ? Otóż takowe szczęście osiągamy, kiedy sami dochodzimy do dóbr materialnych, a przyjaciół poznajemy w biedzie. Pragę ten artykuł przeznaczyć na przykładzie właśnie takich osób.

Zapewne zastanawiasz się co to za sekret pięknego życia. Czym może zaskoczyć Cię ten artykuł. Może Cię to zainteresować swoją prostotą, ale tak na prawdę w prostocie tkwi sukces. Po przeczytaniu tych słów możesz również stwierdzić, iż jest to bajka przytrafiająca się nielicznym. Jednak myśląc w ten sposób trudno będzie Ci takowe szczęście osiągnąć.

Sekretem pięknego życia jest to czy potrafisz w pełni z niego korzystać. Czy umiesz witać każdy dzień z uśmiechem na twarzy, ciesząc się każdą chwilą, zarażać pozytywną energią najbliższe otoczenie, pomagać innym, być wdzięcznym, troskliwym człowiekiem. Również to czy umiesz uwierzyć w siebie, być w pełni przekonanym o swojej wartości, dawać z siebie maksimum każdego dnia, aż w końcu kładąc się spać powiedzieć sobie- to był wspaniały dzień.

Ludzie zabiegani często wpadają w rutynę, nie mają czasu i chęci na takie wywody. Żyją jak zahipnotyzowani. Pracują jak roboty, myślą tylko o swoich sprawach. Takiej osobie trudno przyciągnąć dobrodziejstwa, bo to co dajesz od siebie, to do Ciebie wraca. Niby takie proste, a takie trudne.

Jeśli nie wiesz jak uwierzyć w siebie, nosisz w sobie zbyt dużo negatywnych emocji, wyjdź gdzieś w zaciszne miejsce najlepiej na łonie natury, weź głęboki haust powietrza i uśmiechnij się. Zacznij myśleć pozytywnie, odrzucaj zbędne troski, pomyśl sobie, że ziemia została stworzona dla Ciebie, abyś umiał z niej korzystać we właściwy sposób i dawał przykład swojej dobroci innym. Naucz się cieszyć każdą chwilą, spójrz na swoich najbliższych i doceń to co masz. Traktuj każdy dzień wyjątkowo.

---

Dowiedz się jak uwierzyć w siebie

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

czwartek, 15 grudnia 2011

Tragiczna śmierć dziewczyny

Tragiczna śmierć dziewczyny

Autorem artykułu jest Marcin Gaworski


Kąpiel we wrzącej wodzie, wypalanie igłą napisu na ciele, zrzucanie ze schodów…
Nieludzkie tortury doprowadziły do śmierci 16-letniej Sylvii Likens.
Uwaga: Artykuł może urazić niektórych czytelników.

Krótki życiorys

Sylvia Likens

Sylvia Likens, urodziła się 3 stycznia 1949 roku. Miała czworo rodzeństwa – bliźniaki: Dianę i Daniela (2 lata starsi) i również bliźniaki: Jenny i Benny (1 rok młodsi). Jej rodzice to Betty i Lester Likens, pracownicy wesołego miasteczka. Nie byli oni dość stabilni finansowo, często zmieniali miejsce zamieszkania. Gdy rodzice pracowali z cyrkowcami, Sylvia byla oddawana pod opiekę krewnych. Czuła się przez to samotna i niekochana, choć paradoksalnie miała ona pogodne uosobienie. Nie uśmiechała się jednak zbyt często ze względu na brak przedniego zęba. Zajmowała się prasowaniem i opieką nad młodszym rodzeństwem. Ulubiony zespół – The Beatles.

Mieszkanie u sąsiadki

Rok 1965. Sylvia wraz z matką i lekko niepełnosprawną siostrą Jenny mieszkała w Indianapolis. Zapewne wspomniane wcześniej problemy finansowe zmusiły Betty Likens do drobnych kradzieży, przez które została aresztowana. To był przełomowy moment, ponieważ wówczas ojciec Sylvii zaproponował sąsiadce - Gertrude Baniszewski, pracę opiekunki do dzieci. Baniszewski była matką siedmiorga dzieci i miała zająć się Sylwią i Jenny za 20$ tygodniowo, opieka miała odbywać się w domu Gertrude.
W mieszkaniu panowały spartańskie warunki. Nie było ogrzewania, łóżek dla wszystkich domowników, a na dodatek w kuchennej szufladzie były tylko 3 łyzki. Ojciec dziewczyn na pożegnanie powiedział, by trzymała je krótko…

Konflikty z domownikami

Opłata za opiekę niekiedy przychodziła zbyt późno i Gertrude odreagowywała na Sylvii i Jenny. Biła je pasem po gołych pośladkach, jakby to była ich wina. Jenny nie była tak buntownicza jak swoja starsza siostra, więc agresja Baniszewski skupiła się w szczególności na Sylvii. „Opiekunka” zaczęła oskarżać ją o drobne kradzieże, brak higieny i rozwiązłość - od tej pory przemoc wobec niej stała się rutyną.

jenny likens

Kiedy Gertrude dowiedziała się, że Sylvia miała chłopaka w Kalifornii – kopnęła dziewczynę kilka razy w krocze. 17-letnia córka Baniszewski – Paula, oskarżyła Sylvie o bycie w ciąży, po czym przewróciła ją na podłogę i zakazała siadać na krześle. Wcześniej wspomniany temperament 16-letniej Likens można było zaobserwować również tutaj, ponieważ nie chciała ona być dłużna Pauli i zemściła się, opowiadając swoim znajomym w szkole, że Paula i Stephanie Baniszewski są prostytutkami. Gdy 15-letni chłopak Stephanie (Coy Hubbard) dowiedział się o oskarżeniach Sylvii, w ramach odegrania się zaczął ćwiczyć na niej chwyty Judo, rzucając ją o ściany. Na jej nieszczęście nie była zbyt błyskotliwą osobą i uwierzyła, że jest w ciąży będąc dziewicą, chociaż to Paula nosiła w sobie czyjeś dziecko.
Kolejna psychopatyczna podłość Gertrude – kazała młodej Jenny bić siostrę pod groźbą zastosowania przemocy fizycznej.

Tortury

Był początek października, gdy Sylvia przestała uczęszczać do szkoły. Gertrude nie dawała jej pieniędzy, więc nie miała za co kupić stroju na zajęcia wychowania fizycznego, w związku z czym 16-letnia buntowniczka mając skłonności podobne do matki – ukradła strój ze szkoły. Nie pozostało to jednak bez echa. Baniszewski dowiedziała się o tym i był to kolejny pretekst do znęcania się nad Sylvią. Zaczęła bić ją pasem i kopać w krocze. Cała patologiczna zgraja Gertrude przypalała ją papierosami i zapałkami. Traktowali ją jak zwykłego śmiecia i rodzaj rozrywki w swoich chorym świecie. Paula biła ją tak mocno, że złamała sobie na niej rękę, co jednak nie przeszkodziło jej późniejszemu okładaniu Sylvii ręką w gipsie. Katowana dziewczyna miała połamane wszystkie paznokcie i prawie odgryzioną dolną wargę.

tortury

Sadystyczne zabawy patologicznej bandy nasilały się z każdym kolejnym dniem. Gertrude po oskarżeniu 16-letniej Likens o kradzież, wsadziła jej pustą butelkę po Coli do pochwy. Gdy Sylvia zamoczyła łóżko, zabronili jej korzystać z łazienki i zamieszkała w piwnicy domu przy 3850 East New York Street. Była brudna, więc postanowili ją kąpać w nieludzki sposób, mianowicie: wrzucali ją do wanny z wrzącą wodą, przy pomocy chłopaka z sąsiedztwa – Richarda Hoobsa. Kolejną formą rozrywki dla tej bandy idiotów było zrzucanie Sylvii ze schodów. Zmuszali ją jedzenia odchodów i picia moczu. Czasami dostała zupę, którą musiała jeść rękoma. Najgorsze było jednak dopiero przed nią…

Po zmoczeniu łóżka została sprowadzona do piwnicy, rozebrana do naga, związana i zakneblowana. Kolejna zabawa psychopatki Gertrude – rozgrzaną igłą wypaliła na ciele ofiary: I’m (jestem), resztę napisu dokończył młody psychopata: Richard Hoobs, który dopisał „prostytutką i jestem z tego dumna” (po przetłumaczeniu z ang.). Ricky wraz z 10- letnią Shirley wypalili jeszcze na piersi Sylvii nr „3”.

Gertrude wykąpała Sylvię w ciepłej wodzie, po czym zmusiła ją do napisania listu do swoich rodziców, w którym miała ich poinformować, że została pobita, poparzona i okaleczone przez grupę chłopaków. Baniszewski postanowiła pozbyć się zmaltretowanej dziewczyny i zaplanowała wywieźć ją na wysypisko, czego mieli dokonać John i Jenny. Na nieszczęście Sylvii – wcześniej spróbowała ucieczki, lecz była zbyt osłabiona, co poskutkowało złapaniem jej przez Gertrude i ponownym uwięzieniu w piwnicy. Karmili ją krakersami, bili po brzuchu, a pewnego razu Coy Hubbard uderzył ją kijem od szczotki w głowę, przez co Sylvia straciła przytomność.

Śmierć

26 październik. Prześladowcy postanowili już w normalny sposób wykąpać Sylvię w wodzie o nadającej się do tego temperaturze. Tutaj męki się skończyły. Na skutek uszkodzenia mózgu, szoku i całkowitego wycieńczenia Sylvia zmarła. Stephanie próbowała ją reanimować metodą usta-usta, jednak nic to nie dało. Nie mogli już naprawić tego, co zrobili.

Dalsze losy oprawców

Gertrude nakazała Hoobsowi zadzwonić po policję. Liczyła na to, że napisany pod przymusem list Sylvii do rodziców załatwi sprawę, jednak zanim policja dotarła do tego listu, podbiegła do funkcjonariuszy wystraszona Jenny i wyszeptała: Zabierzcie mnie stąd, a opowiem wam o wszystkim...

dom tortur

W trakcie procesu (rok 1966) Baniszewski próbowała powoływać się na swoją niepoczytalność, jednak nic to nie dało i sąd wymierzył karę - dożywocie. Paula również dostała wyrok dożywotniego pozbawienia wolności, a w trakcie procesu urodziła córkę, której nadała imię: Gertrude.
Hubbard, Hoobs i John Baniszewski spędzili 2 lata w zakładzie karnym. W 1971 roku odbył się drugi proces Pauli i Gertrude, dzięki któremu Paula wyszła na wolność 2 lata później, a Gertrude została warunkowo zwolniona za dobre sprawowanie w 1985.
5 lat później zmarła na raka płuc pod przybranym nazwiskiem: Nadine van Fossan. Siostra Sylvii – Jenny, zmarła w 2004 roku na zawał serca mając 54 lata. W 2009 roku dom Gertrude został wyburzony, a na jego miejsce ma powstać kościelny parking.

dom tortur baniszewski i hoobs

Inspiracja zbrodnią

Zbrodnia stała się inspiracją dla kilku książek i filmów:

Książki:
Jack KetchumDziewczyna z sąsiedztwa (luźna inspiracja, jedna z brutalniejszych książek w historii literatury, a wstęp do niej napisał Stephen King)
John DeanHouse of Evil: The Indiana Torture Slaying (precyzyjny opis sprawcy)
Kate Millet (feministka) – The Basement
Patti WheatBy Sanction of the Victim
Mendal W. JohnsonLet’s Go Play at the Adams (luźna inspiracja)

Filmy:
Gregory WilsonDziewczyna z sąsiedztwa
Tommy O’HaverAmerykańska zbrodnia

---

Destrudo.pl - Futurystyczny portal psychologiczny. W portalu między innymi skrajne i drastyczne obszary psychologii, nie dla każdego...
Forum.Destrudo.pl - już działa!

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

niedziela, 4 grudnia 2011

Niecodzienne zaburzenia psychiczne

Niecodzienne zaburzenia psychiczne

Autorem artykułu jest Psycholog Gdynia


W wielu częściach świata występują zaburzenia psychiczne, które nowoczesna psychiatria opisałaby jako reakcję na przeżywany stres, zaburzenia dysocjacyjne i inne. Zadziwiać i fascynować może ich bogactwo i rozmaitość. Mają one odpowiedniki wśród różnych ludów. Poniżej opisano te najbardziej typowe.

Koro
Zaburzenie opisane w Chinach, Indonezii, Malezji, Sudanie i Izraelu.
U człowieka występuje ostry i przemożny lęk przed śmiercią na skutek wciągnięcia członka w głąb brzucha lub utraty nasienia u mężczyzn, a piersi w głąb klatki piersiowej u kobiet. Stan ten może być poprzedzony nadmiernym spółkowaniem. Narządy płciowe i nasienie traktowane są przez ludy plemienne jako ośrodek siły życiowej. Rodzina człowieka cierpiącego na Koro za pomocą rozmaitych uchwytów przytrzymuje członka zapobiegając jego utracie. Stan ten może trwać od kilku godzin do kilku dni.

Susto
Zaburzenie występujące wśród ludów latynoamerykańskich.
Polega ono na lęku przed „utratą duszy”. Utrata ta może być wynikiem działania czyjegoś „złego oka”, czarów, magii lub działania demonów. Przedłużający się lęk może prowadzić do utraty zainteresowań, braku łaknienia, utraty aktywności, wzrostu temperatury ciała a nawet wyniszczenia i śmierci.

Zaczarowanie
Przypadki zaczarowania opisano w Nigerii.
Polega ono na przekonaniu o impotencji wywołanej przez czarownicę. Przekonaniu takiemu towarzyszy lęk, obniżenie nastroju oraz rozmaite objawy wegetatywne lęku.

Frigofobia (Pa-leng)
Opisane na terenach Chin i Japonii.
Lęk przed zimnem prowadzi człowieka do wkładania na siebie wielu warstw ubrań. Dzieje się to niekoniecznie w zimie. Zaburzenie może prowadzić do śmierci spowodowanej wycieńczeniem.

Ufufuyane
Zaburzenie opisane u niezamężnych dziewcząt z plemienia Zuchu w Afryce.
Dziewczęta przeżywają intensywne marzenia senne o stereotypowych treściach. Pojawiają się w nich wizje powodzi, osoby zmarłych, tłumy niskich i czarnobrodych ludzi, węży i pawianów. Przeżywanie tych koszmarów jest źródłem stanów lękowych i strachu przed snem. Stan ten może być poprzedzony widokiem mężczyzny lub cudzoziemca.

Tanatomania (zwana też śmiercią Voo-Doo)
Przypadki tego zaburzenia opisano wśród Indian Ameryki Południowej i Murzynów z Afryki Środkowej.
Człowiek, który łamie tabu obawia się gniewu bogów i członków plemienia. Z tego powodu opuszcza plemię i po 1-2 dniach umiera.

Latah
Zaburzenie występujące w południowej Azji i na Filipinach, w Japonii i na Syberii.
Na widok węża lub tygrysa (lub nawet na dźwięk tych słów) człowiek wpada w panikę, depresję, katatonię. Mogą towarzyszyć temu zaburzenia świadomości. Napad trwa zwykle krótko i kończy się podnieceniem i ucieczką przed siebie.

Hsieh-Ping
Opisane w Chinach.
Zaburzenie to występuje głównie u kobiet. Przeżywają one stany transu. Osoba w takim stanie utożsamia się ze zmarłą osobą, którą obraziła za życia.

Pibloktoq
Zaburzenie opisane wśród eskimoskich kobiet.
Kobieta w tym stanie płacze, krzyczy, biega po śniegu i skacze do wody. Potem następuje sen, po którym kobieta budzi się bez zaburzeń. Stan ten nazywany jest też histerią arktyczną.

Amok
Opisany w Azji południowo-wschodniej, Ameryce Środkowej i Nowej Zelandii.
Początkowo człowiek izoluje się, popada w medytację i traci kontakt z otoczeniem. W następnej fazie ogarnia go lęk i podniecenie, jest agresywny. Następnie zapada w sen lub osłupienie. Po ustąpieniu zaburzeń człowiek taki nie pamięta nic z okresu ich występowania. Często plemię zabija takiego człowieka kiedy widoczne są pierwsze objawy amoku.

Hiwa-Jtck (zwany zespołem złamanego serca)
Zaburzenie opisane u Indian plemienia Mohawe.
Starsi wiekiem Indianie porzuceni przez młode żony malują twarze na czarno i popadają w depresję. Czasami depresja kończy się samobójstwem.

Windigo
Zaburzenie występujące wśród północno-kanadyjskich Indian i Eskimosów.
Zimą w czasie głodu osoby dotknięte tym zaburzeniem zapadają na depresję. Kiedy stan ten się pogłębia chory nabiera urojeniowego przekonania iż jest Windigo – gigantycznym lodowym potworem, który żywi się ludzkim mięsem. Plemię zwykle zabija taką osobę

---

Mateusz Grygiel

Psycholog, psychoterapeuta. Prowadzi grupę wsparcia dla osób otyłych w Gdańsku.

www.psychoterapiawgdyni.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

piątek, 2 grudnia 2011

Żałoba. Etapy żałoby

Żałoba. Etapy żałoby

Autorem artykułu jest Przemysław Pufal


Co to jest żałoba? Jak przeżywamy żałobę? Jakie są etapy żałoby? Jak sobie poradzić z żałobą? Kiedy udać się do specjalisty?

Żałoba jest reakcją na utratę kogoś lub czegoś z kim lub czym byliśmy związani emocjonalnie. Żałoba nie jest chorobą, jest naturalną reakcją, która musi wystąpić, żeby można było pogodzić się z bolesną stratą.

Żałoba charakteryzuje się:
- głębokim przygnębieniem,
- utratą zainteresowania światem zewnętrznym,
- poczuciem niemożności zastąpienia utraconego obiektu miłości innym,
- pełną świadomością tego, co zostało utracone,
- silnym kryzysem tożsamości,
- częstym zaniedbywaniem własnej osoby,
- wyobcowaniem i zagubieniem.

Etapy żałoby:

1. Etap szoku, wyparcia, zaprzeczenia.

Występuje zaraz po informacji o śmierci ukochanej osoby. Nie wierzymy, że to się stało, że mogło do czegoś takiego dojść. Zaprzeczamy takiemu biegowi wydarzeń, broniąc się w ten sposób przed złą wiadomością i cierpieniem, jakie powoduje. Mamy poczucie, że wszystko, co się dzieje jest nierealne i nie może dotyczyć nas. Działamy w szoku, automatycznie.

2. Etap przekupywania.

Kolejnym etapem przeżywania żałoby jest etap przekupywania Boga, sił wyższych, losu. Jesteśmy w stanie zrobić i obiecać wszystko, byleby odwrócić to, co się wydarzyło. Ofiarowujemy siebie, swoje życie, zdrowie, majątek, wszystko co posiadamy, by w jakiś cudowny sposób przywrócić ukochanych do życia. Obiecujemy poprawę w zachowaniu, abstynencję, wszystko co możliwe w naszej mocy i niemożliwe, byle tylko odwrócić śmierć. Nie jest to oczywiście możliwe, ale w takiej sytuacji nie panuje się nad emocjami i nie myśli się racjonalnie. Kłócimy się z Bogiem, oskarżamy Go, że jest niesprawiedliwy. Gwałtownie wyrażamy nasze niezadowolenie, złość, but, wszystkie negatywne emocje.

3. Depresja.

Na tym etapie żałoby również odczuwamy złość, ale nie jest ona skierowana na zewnątrz, tylko w przeciwieństwie do poprzedniego etapu, do wewnątrz. Smutek i ból przejmuje nad nami całkowitą kontrolę, myślimy tylko i wyłącznie o stracie, o samotności, o niemożliwości dalszego życia. Nie mamy ochoty na działanie, na spotykanie się z innymi, nie możemy spać, albo śpimy więcej niż zwykle, nie mamy apetytu. W depresji niestety można również targnąć się na własne życie.

4. Zrozumienie i radzenie sobie z problemem.

Ostatni etap żałoby moglibyśmy nazwać etapem wychodzenia. Zaczynamy rozumieć nieodwracalność straty i godzimy się z nią. Życie zmusza nas do normalnego funkcjonowania, znajdujemy sposoby radzenie sobie bez utraconych najbliższych. Niektóre osoby mogą odczuwać wyrzuty sumienia, że normalnie żyją, uśmiechają się, choć śmierć zabrała męża czy żonę. Nie ma w tym nic nienormalnego i wszelkie uwagi innych na ten temat, piętnujące powrót do normalności, nie powinny mieć miejsca. Nie można, aby zachować zdrowie psychiczne i fizyczne, trwać w permanentnej żałobie. Nikt przecież nie zapomina ukochanych i miłych chwil z nimi spędzonych. Pogodzenie się z losem nie oznacza braku czci dla zmarłych.

Oczywiste jest, że nie każdy przechodzi przez okres żałoby według podanego wyżej schematu. Fazy żałoby mogą się pojawiać w różnej kolejności, mogą się splatać ze sobą, łączyć i przenikać. Nie ma jednak możliwości przejścia od razu do etapu pogodzenia się z czyjąś śmiercią. Niebezpieczne jest za to zbyt długie pozostawanie w którejś z faz, niewychodzenie z niej. Wtedy konieczna jest interwencja specjalisty.

---

www.sensownie.pl moja strona z ebookami

www.przemyslawpufal.blogspot.com darmowe kursy

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

środa, 23 listopada 2011

Strefy pisma

Strefy pisma

Autorem artykułu jest Ferdis


Zagadnienia związane z podziałem strefowym pisma i jego związkiem z cechami osobowościowymi były przedmiotem badań Zygmunta Freuda, Maxa Pulvera i Oskara Schlage. Ich nazwiska nierozerwalnie łączone są przez grafologów z interpretacją trzech stref pisma: nadlinijną, śródlinijną i podlinijną.

Wszystkie 26 liter alfabetu znajduje swoje miejsce w trzech strefach pisma. Litery b, d, f, h, k, l, ł, t zajmują strefę nadlinijna (górną). Litery a, c, e, i, m, n, o, r, s, u, w, v, x, z - wypełniają strefę śródlinijną (środkową) zwana też wstęgą pisma. Pozostałe litery alfabetu to jest: g, j, p, y znajdują swoje miejsce w strefie podlinijnej (dolnej). Podział ten jest uproszczony, gdyż część liter wypełnia dwie strefy a są i takie które zajmują trzy strefy pisma. Analizując kształt poszczególnych liter trzeba więc brać pod uwagę ich rzeczywiste rozmieszczeniem względem stref.

W wielu podręcznikach grafologii strefy pisma zestawiane są z rysunkiem sylwetki człowieka. W ten sposób przydziela im się funkcje podobne do tych, które spełniają poszczególne części ciała. Reguły zachowania narzucane przez strefę górną (głowa) muszą być dostosowane do instynktownych impulsów, nieświadomych popędów i naturalnych potrzeb, których źródło mieści się w podświadomości i znajduje odbicie w strefie dolnej pisma (nogi). Strefa środkowa pisma (tułów) reprezentuje ego lub stan świadomości, społeczną nakierowana na konkretne cele stronę osobowości człowieka, która funkcjonuje w rzeczywistym świecie faktów, wydarzeń i ludzi.*

Nadmiernie rozbudowanie jednej ze stref zdradza nieharmonijną osobowość piszącego. Zbyt duże wydłużenie górnej lub dolnej strefy pisma powoduje zamieszanie i wprowadza nieład w ogólnym jego obrazie. Gdy w analizowanym piśmie zachowane są proporcje między literami poszczególnych stref możemy powiedzieć, że piszący jest osobą potrafiącą radzić sobie ze swoimi myślami, odczuciami, problemami i potrzebami. Umie on nawiązywać kontakty z innymi ludźmi, wyrażać siebie i osiągać cele, do których dąży.

Jeżeli nadmiernie wydłużone są górne elementy liter mamy do czynienia z człowiekiem inteligentnym i ambitnym, który jednak niekoniecznie potrafi wprowadzać w czyn swoje plany i ma problemy z codziennym życiem, zbyt mocno „bujając w chmurach”. Dominująca górna strefa pisma może również wskazywać na wyjątkową wrażliwość na pojęcie dobra i zła, ciągłe kontrolowanie i hamowanie instynktów i potrzeb biologicznych oraz ogromny samokrytycyzm. Osoba taka nie potrafi cieszyć się życiem , często zdarza się też, że ucieka w świat marzeń i iluzji.

W strefie środkowej znajdziemy odpowiedzi na pytania jak autor widzi siebie i swoją rolę w życiu oraz jak chciałby, by widzieli go inni. Tutaj też odnajdziemy sygnały mówiące o aktywności zawodowej i społecznej piszącego, oraz o jego integracji w środowisku. Nadmiernie rozbudowana strefa śródlinijna wskazuje, że piszący jest przesadnie skupiony na swoich potrzebach i codziennych sprawach, ma skłonność do wyolbrzymiania drobiazgów, bywa zarozumiały i próżny. Osobie piszącej w ten sposób grozi zamknięcie się wyłącznie w kręgu własnych spraw. Gdy wielkość liter w strefie środkowej jest bardzo zróżnicowana świadczy to o wrażliwości oraz skłonności do poszukiwania nowych doznań.

Podlinijna – dolna – strefa pisma obrazuje podświadome zachowania piszącego związane między innymi ze sferą prywatności i intymności, odwołujące się do doświadczeń z okresu płodowego, instynktu i biologicznych reakcji. Zapewnienie bezpieczeństwa, satysfakcji oraz zaspokojenie potrzeb materialnych znajdują odzwierciedlenie w sposobie zagospodarowaniu tej strefy pisma. Dominacja strefy dolnej nad pozostałymi jest charakterystyczna dla pisma osób, które większość czasu poświęcają na próby zaspokojenia swoich zmysłów – apetyty, seksu, potrzeb materialnych oraz urozmaicanie sobie życia. Osoby takie posiadają sporo energii fizycznej, bywają kreatywne, lecz potrzebują pomocy by mogły realizować swoje plany.

Podana powyżej interpretacja proporcji i kształtu pisma w ujęciu strefowym jest jedną z wielu możliwych i traktuje temat bardzo ogólnikowo. Istnieje olbrzymia ilość opisanych kombinacji zagospodarowania przez piszących stref pisma a ich tłumaczenie jest bardzo obszerne. Usytuowanie poszczególnych liter w strefach pisma jest jedną z bardzo wielu cech, które bierze się pod uwagę przygotowując analizę grafologiczną. Mając to na uwadze doświadczeni grafolodzy ostrzegają przed zbyt pochopnym, jednowymiarowym i opartym na subiektywnie wybranych cechach grafizmu człowieka budowaniu jego portretu psychologicznego.

Por.: Karen Kristin Amend, Mary Stansbury Ruiz, Analiza pisma ręcznego. Twoje pismo mówi jaki jesteś, KDC, Warszawa 2006, str. 25

---

Alfred Spychała

www.mlm-lubuskie.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 21 listopada 2011

Kotwice emocjonalne - złe czy dobre działanie?

Kotwice emocjonalne - złe czy dobre działanie?

Autorem artykułu jest Krzysztof Dmowski


Kotwice emocjonalne są dziś dość znanym zjawiskiem i wykorzystujemy je dosyć często w swoim życiu, albo zdając sobie z tego sprawę, albo robiąc to zupełnie nieświadomie.

Często w naszym życiu występują rzeczy, których nie rozumiemy. Jakaś osoba potrafi wywrzeć na nas wpływ, którego nie jesteśmy świadomi. Kotwice emocjonalne istnieją od dawna i działają na nas nawet wbrew naszej woli. Najlepszym przykładem będzie tu związek dwojga ludzi i ulubiona piosenka jako kotwica: po rozstaniu za każdym razem, gdy każde z was usłyszy dźwięki tej piosenki w podświadomości automatycznie odtwarzane są obrazy rzeczy, które robiliście w trakcie trwania tego utworu.

Kotwicą emocjonalną jest zapach: skoszona trawa, perfumy, woń potrawy i wiele innych. Przypomnij sobie czy nie zdarzyło ci się poczuć jakiegoś znajomego zapachu i czy natychmiast nie pojawiło się wspomnienie związane z tym zapachem, choć świadomie o tym zdarzeniu zupełnie zapomniałeś?

Każdy, kto posiadł odpowiednią wiedzę na temat kotwic emocjonalnych, potrafi sobie poradzić z zakładaniem ich dla osiągania własnych celów. Często kotwica zakładana jest u naszych partnerów. Potem wystarczy tylko dotknąć to miejsce, a partner natychmiast sobie przypomni emocje związane z kotwicą. Przykładowo: pomiędzy mną i moją dziewczyną dochodzi do kłótni i żeby łatwo się z nią pogodzić zakładam jakąś kotwicę na przegubie jej dłoni, gdy po kłótni dochodzi do spotkania wystarczy, że dotknę tego miejsca i mojej partnerce złość przechodzi, choć ona zupełnie nie wie dlaczego. Użycie kotwicy spowodowało, że moja partnerka skojarzyła ten dotyk z najwspanialszymi emocjami, które razem przeżywaliśmy. Złość minęła i wszystko jest już dobrze.

Osobiście jestem przeciwnikiem używania kotwic emocjonalnych w taki sposób, bowiem uważam, że nie jest to honorowe rozwiązanie. Temat ten poruszyłem w celu uświadomienia istnienia tego rodzaju zagrożeń dla nieświadomych osób. Jeżeli Twój partner w jednej sekundzie i za pomocą dotyku potrafi sprawić, że zmienia się Twoje zachowanie to używa on właśnie wcześniej założonej kotwicy emocjonalnej. Często jednak zdarza się, że ktoś kogo znamy jest manipulowany, dajmy na to przez rodziców, lub staje się workiem treningowym rodzicielskich emocji — co zostało właściwie przedstawione w książce Susan Forward „Szantaż Emocjonalny” i w takim wypadku nawet zalecane jest założenie kotwicy osobie, na której ktoś wyładowuje swoje własne emocje. Każdy człowiek ma prawo do szczęśliwego życia i decydowania sam o sobie.

Znam przypadek wykorzystania kotwicy emocjonalnej w postaci słowa: „rozmowa”: Ojciec, aby zapanować w pełni nad rodziną wykorzystał nabytą wiedzę do manipulacji i gdy w rodzinie dochodzi do jakiegoś konfliktu, wówczas ojciec proponuje rozmowę. Pada słowo zakotwiczone od najmłodszych lat u członków rodziny. I teraz nie ważne jest na jaki temat rozmawiano, ani jakie zdanie mieli członkowie rodziny przed rozmową. Po rozmowie w rodzinie panuje zgoda, a wszyscy znów zgadzają się ze zdaniem ojca, nawet jeżeli wcześniej mieli inne zdanie na ten temat. Ów rodzic w niezwykle przebiegły sposób uzyskał władzę nad domownikami i dzięki temu potrafi kontrolować każdą sytuację i swoją wolę przekazywać rodzinie. Pozbawia ich nawet wolnej woli, ale osiąga zawsze swój cel. Jednak przedstawiony tu egoizm jest najbardziej rażącym przykładem używania kotwic emocjonalnych. Jednak podobne przypadki spotykamy często.

Możemy zauważyć, że kotwice emocjonalne mogą być silną bronią, a nawet silnym uzależnieniem. Walka z takim postępowaniem jest trudna, szczególnie wtedy, gdy nie jesteśmy świadomi ich działania. Tylko zdobywanie wiedzy i obserwacja pomoże nam zauważyć podobne działanie mające na celu pozbawienie nas decydowania o sobie, jak również o tym z kim zamierzamy spędzić nasze życie.

Każdy z nas posiada wolną wolę i nikt nie powinien za nas decydować o niczym. Osobiście chętnie założyłbym wielu osobom antykotwice na wiele zachowań. Nie wszystko co myślą o nas inni jest dobre dla nas samych i dlatego każdy człowiek powinien sam o sobie decydować.

---

http://www.kdpowiesci.republika.pl/

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

niedziela, 20 listopada 2011

Krytyka i krytykanctwo

Krytyka i krytykanctwo

Autorem artykułu jest Krzysztof Warzecha


Większość z nas spotyka się czasem z krytyką. Zawsze pozostawia ona w nas niemiłe wrażenie i ma negatywny wpływ na naszą samoocenę.Warto jednak zastanowić się, co powoduje, że niektórzy są tak skorzy do krytyki. Może okazać się, że nie warto się przejmować krytykantami. Wówczas nie będziemy zależni od ich opinii.

Jeżeli przeglądacie czasem fora internetowe, to prawdopodobnie zauważacie, jak wiele jest tam negatywnych opinii, czasem nawet wykraczających poza granice dobrego smaku. Ludzie częściej piszą, jeśli mają zamiar kogoś zganić, niż pochwalić. Jeszcze gorzej bywa z komentarzami pod artykułami na popularnych stronach czy w serwisach informacyjnych. Tam, zwłaszcza, gdy tekst dotyczy polityków, aktorów czy gwiazd estrady, nie zostawia się suchej nitki na ludziach, o których traktuje tekst. Można odnieść wrażenie, że niektórzy czekają tylko, żeby coś skrytykować, wyśmiać, obrzucić błotem.

Zastanawiałem się kiedyś, czy to przypadkiem nie jest taka nasza polska specjalność. Może mamy jakąś wadę, jako Polacy, która sprawia, że jesteśmy tak kłótliwi. Ale sprawdziłem, przeglądając jak to wygląda na zagranicznych forach i stronach. Okazuje się, że w anglojęzycznym internecie też nie jest lepiej. Nawet Szwedzi, którzy z naszego punktu widzenia są dość spokojnym, pozbawionym kompleksów narodem, wypisują na swoich stronach pełne zajadłej krytyki komentarze.

Doszło do tego, że witryny największych dzienników publikują tam tylko komentarze zatwierdzone przez moderatora. Oznacza to, że ludzie nie różnią się od siebie, bez względu na narodowość. Zawsze znajdą się tacy, którzy próbują zniszczyć czyjeś dzieło. Skąd biorą się tacy ludzie? To pytanie prowadzi do nieco głębszych rozważań na temat ludzkiej natury. Rzeczywiście, bowiem jest tak, że są na świecie ludzie, którzy wszystko krytykują, ale są też tacy, którzy starają się pomagać, oczywiście w miarę swoich możliwości.

Altruistami, poświęcającymi wszystko, by pomóc innym, nie będziemy się tu zajmować. Jest ich tak niewielu, że mieszczą się w granicy błędu statystycznego. Interesuje nas raczej różnica między zajadłą, często bezpodstawną krytyką, a wskazaniem rozwiązań mogących pomóc człowiekowi, który robi błędy. Przyjrzymy się też, jacy ludzie krytykują, a jacy pomagają.

Błędy popełnia każdy. Mówi się, że nie myli się tylko ten, co nic nie robi. To też nieprawda, ponieważ nie robienie niczego jest również rażącą pomyłką. Niemniej warto zdawać sobie sprawę z tego, że dziś pomylił się ktoś inny – jutro możemy to być my. Pomyłki są wpisane w naszą nieco ułomną ludzką naturę.

Wyobraźmy sobie, że jesteśmy ekspertem w jakiejś dziedzinie. Nie ważne, czy jest to projektowanie, programowanie czy choćby bezwzrokowe pisanie na maszynie. Mistrzem można być we wszystkim. Jeżeli osiągnęliśmy sukces, nawet okupiony ciężką pracą czy długotrwałą nauką, to zazwyczaj przynosi nam on satysfakcję. Jesteśmy więc pozytywnie nastawieni do świata.

Gorzej jest, gdy ktoś próbuje być dobry w jakiejś dyscyplinie, ale mu nie idzie. Wtedy zazwyczaj na każdym kroku musi udowadniać innym, ale chyba przede wszystkim sobie, że jest ekspertem i że jest lepszy od innych. W ramach takiego udowadniania, osobnicy niespełnieni odczuwają uporczywą konieczność krytykowania innych. Właściwie nawet nie tyle krytykowania, co ganienia, łajania, podkopywania czyjegoś autorytetu. Krytykowanie miałoby w sobie jeszcze ziarno pozytywnego przesłania, mogłoby nieść sensowną radę czy rozwiązanie jakiegoś problemu. Mamy więc raczej do czynienia z krytykanctwem, niż z krytyką.

Wniosek z powyższych rozważań płynie bardzo prosty: ci, którzy rzeczywiście mają wiedzę, będą zbyt zajęci, by tracić czas na krytykanctwo. Prędzej pomogą, jeśli uznają, że warto. Krytykanctwem zajmują się gorsi, zakompleksieni i stale próbujący sobie coś udowadniać ludzie. Warto o tym pamiętać.

Jeżeli więc zdarza się, że sami staniecie się obiektem takiego ataku, napotkacie na swojej drodze ludzi, którzy będą próbowali bezinteresownie Wam szkodzić, pamiętajcie, z jakim typem osobowości zapewne macie do czynienia. Nie warto na takich ludzi zwracać większej uwagi, a już na pewno nie warto przejmować się tym, co o nas powiedzą.

Neale Donald Walsch, autor słynnych „Rozmów z Bogiem”, napisał: „Tak długo, jak będziesz się martwił tym, co inni o tobie myślą, tak długo będziesz od nich zależny”. Któż chciałby być zależny od zakompleksionych nieudaczników?

---

Więcej cennych informacji znajdziesz na moim Blogu poświęconemu podobnej tematyce http://www.krzysztofwarzecha.pl/

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl